sobota

stopniowalność czerni


Dolina, jak drzew na wietrze jęk - dźwięk jej usta zamknął i uśpił marzenia. Bez cienia snów, w przestrzeń odejść musi magiczny odgłos pieśni naszych dni. I nie mówmy więcej, że tam las był, że tam rosły drzewa, bo to była dolina - ciemna i krucha jak większość istnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz