czwartek
liten brunett
Wszystko wydaje mi się dziś jaśniejsze. Może sprawiło to miasto, które po kawałku zapragnęło powbijać mi się w skórę. Może to ludzie, ich twarze, ich smutne, chore oblicza. Może chodniki, ławki, latarnie, śmierdzące zaspy. Może to zdjęcia... a może ten wieczór, który się skończył, a który powinien trwać jeszcze co najmniej do niedzieli - do niedzieli... Dziękuję komu mam i kogo proszę. Dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz